🦏 Santorini Miejsca Do Zdjec

MJESTA NA SANTORINIJU. Treba vam samo 45 minuta da odete s jednog kraja otoka na drugi. Ipak, čini se kao da ga čine tri otoka: onaj dio s pogledom na kalderu (geološki oblik koji vulkan stvori kad se uruši sam u sebe), plaže i ostatak otoka. Na tako malenom otoku dva su glavna mjesta – Fira i Oia. Rozkłady rejsów. Heraklion (Kreta) Santorini Częstotliwość rejsów: codziennie Pierwszy rejs: 08:00 Ostatni rejs: 22:15 Średni czas rejsu: 3h 50m Przedział cenowy: 79.70 € - 107.60 €. Santorini Heraklion (Kreta) Częstotliwość rejsów: codziennie Pierwszy rejs: 04:10 Ostatni rejs: 17:10 Średni czas rejsu: 3h 47m Przedział cenowy Położony w samym sercu Oia, w zacisznym miejscu na słynnej kalderze Santorini, Oia Spirit to stylowy kompleks 8 samodzielnych tradycyjnych domów jaskiniowych, z dostępem do wspólnego basenu jaskiniowego. Il villaggio di Oia, a Santorini. 3. Una gita in barca al vulcano di Santorini. Le gite in barca sono tra le migliori cose da fare durante il vostro viaggio a Santorini. Il tour più famoso è una crociera di 1 giorno tra le isole vulcaniche e le sorgenti calde di Palea Kamini. Santorini: Nr 1 wśród atrakcji w lokalizacji Nea Kameni (Top atrakcja, Atrakcja przyrodnicza). Co zobaczyć, popularne godziny, jak dojechać, atrakcje w pobliżu. Santorini to nie tylko bajkowe krajobrazy Cyklad oraz niezapomniane zachody słońca, ale również atrakcje i ciekawe miejsca, które mogą zaskakiwać. Co warto zobaczyć i zwiedzić na Santorini? Zapraszam do zestawienia 10 najpopularniejszych i najciekawszych atrakcji. Najczęściej rezerwowany hotel w pobliżu miejsca Catholic Cathedral of Santorini 9,1 Znakomity 811 opinii Catholic Cathedral of Santorini – zobacz więcej hoteli w pobliżu Open the table of contents to see our bucket list with the 20 things to do once in Santorini Greece. You can also view our illustrated map. 1. Stroll around Oia village. The traditional village of Oia is the most photographed village in Greece and the Greek islands. It is the most famous place in Santorini to gaze at the volcano and the sunset. Proszę sprawdzić opinie naszych klientów na www.tripadvisor.com ("Atrakcje turystyczne" / Santorini) Miejsca do nurkowania mogą być oglądane z Google Earth & www.wannadive.net. Opis programów Programy z 2, 4, 6, 8 lub 10 nurkowań (nurkowanie łodzi) dla certyfikowanych nurków Spotkanie w biurze przy 08: 45-09: 00 Łódź odjazd 10: 00 Cm4ML1F. Marzenie w kolorze białym i niebieskim Wyspa Santorini uznawana jest za jedną z najpiękniejszych, a zarazem najbardziej ekskluzywnych greckich wysp. Nie bez przesady można stwierdzić, że wizyta tutaj stanowi marzenie życia wielu osób. Ciężko znaleźć kogoś, kogo nie zauroczyłyby białe domki wykute w skale czy niebieskie kopuły kościołów, położonych na wierzchołku wygasłego wulkanu. Jako że Grecja należy do naszych ulubionych kierunków wakacyjnych, nie mogliśmy ominąć Santorini. Kiedy pojechaliśmy? Łagodny grecki klimat zachęca do podróżowania od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Na Santorini wybraliśmy się wyłącznie w celach zwiedzaniowych, a nie po to, by odpoczywać na plaży, więc połowa kwietnia była optymalnym terminem do wyjazdu. Wiele osób zastanawia się, kiedy pojechać do Grecji, by trafić na dobrą pogodę. Sytuacja jest stosunkowo jasna - kąpiele morskie i relaks na plaży warto zaplanować od czerwca do końca września, kiedy temperatury powietrza sięgają 30 stopni lub więcej, a woda jest ciepła. W kwietniu, maju czy październiku pogoda jest bardziej kapryśna i zmienna - może padać, wiać i być chłodno. To jednak dobry termin na zwiedzanie, bo ok. 20 stopni ciepła sprawia, że spacer to czysta przyjemność. Początek kwietnia w Grecji w tym roku nie należał do najładniejszych i najcieplejszych, ale tuż po grekokatolickiej Wielkiejnocy, przypadającej na 12 kwietnia, zaczęło się wypogadzać. Podczas naszego pobytu było już 20 stopni. Gdzie się zatrzymaliśmy? Santorini uznawane jest za drogie i ekskluzywne, ale nie do końca słusznie. Stanowimy doskonały przykład, że można pojechać tam za przeciętne pieniądze i spędzać czas równie fantastycznie. Nasze pomysły na oszczędny wyjazd znajdziecie w dziale Porady i wskazówki. Nie chcąc wydawać kosmicznej kwoty na nocleg, skorzystaliśmy z jednego z licznych pensjonatów ulokowanych kilka kilometrów od stolicy wyspy - Sweet Home. Może i jest nieco skromny, ale ma wszystko, czego potrzeba, jest czysty, dogodnie zlokalizowany i ma przemiłą właścicielkę. Już na dzień dobry zostaliśmy poczęstowani domowej roboty ciastkami, które miejscowi pieką na Wielkanoc. W ramach ciekawostki, choć może to się wydawać niewiarygodne - wille na kalderze, czyli w Oi, Firze czy Imerovigli potrafią kosztować za dobę nawet kilkanaście tysięcy zł! Co zwiedziliśmy? Santorini to właściwie niewielki archipelag, noszący tę samą nazwę, co główna wyspa. Dwie z nich są zamieszkane. My skoncentrowaliśmy się na jednej, największej. 2 dni, które spędziliśmy na Santorini, z powodzeniem wystarczyły, by objechać wyspę dookoła i odwiedzić wszystkie interesujące miejsca. Pierwsze wrażenia Na Santorini podróżowaliśmy samolotem, z kilkugodzinną przesiadką w Atenach. Niby nic takiego, gdyby nie to, że na lotnisku musieliśmy przeczekać od godziny 23 do 7 rano. Rozważaliśmy oczywiście nocleg w hotelu, ale kiedy okazało się, że w okolicy jest tylko jeden, a jego cena przekracza kwotę, jaką wydaliśmy na całą podróż. Teoretycznie zabronione jest spanie na krzesełkach czy leżenie na podłodze, nikomu jednak nie przeszkadza spanie w znajdującym się na górnym poziomie McDonalds'ie. Kiedy do niego dotarliśmy... wszystkie kanapy były już zajęte :) Sporo osób nocuje też na krzesełkach bezpośrednio przy stanowiskach odpraw. Ok. 5 nad ranem lotnisko budzi się do życia i trzeba liczyć się z tym, że zostanie się poproszonym o wstanie :). Widok na całą wyspę z pokładu samolotu (foto: Lot z Aten na Santorini trwa tyle, co przelot z Warszawy do Gdańska, czyli od momentu do startu do lądowania 30-35 minut. Jak zawsze w Grecji, wita nas odurzający zapach tymianku, no i oczywiście błękitne niebo. Już na lotnisku pozbywamy się długich spodni i bluz - witajcie letnie ubrania! Potem już tylko formalności w wypożyczalni samochodów i... jesteśmy! Akrotiri, Ruiny minojskiego miasta Nie marnujemy czasu i od razu rozpoczynamy zwiedzanie. Na początek - Akrotiri. To miejscowość położona na południowym-zachodzie wyspy, wraz z najdalej wysuniętą na zachód jej częścią. Są tu również nieźle zachowanie ruiny minojskiego miasta. Przez wiele lat były one niedostępne dla zwiedzających, później znowu zamknięte po tragicznym wypadku, w którym zginął brytyjski turysta, i wreszcie ponownie otwarte w 2012 r. Miasto odkryto w 1870 r. Uznaje się, że ruiny pochodzą z ok. 4500 r. Ok. XVII w. miasto ucierpiało w wyniku trzęsienia ziemi, a później w tym miejscu postawiono nowe budynki, które z kolei uległy zniszczeniu przez wybuch wulkanu. Inną atrakcją jest sama wioska. Jak wszystkie na Santorini, budynki są tu białe z błękitnymi elementami. Na szczycie wzgórza zobaczyć można ruiny średniowiecznego zamku Goulas. W 1956 r. zamek poważnie ucierpiał, ale wcześniej zachował się w dobrym stanie. Krótki rzut oka i mijamy miejscowość. Zmierzamy dalej, do latarni morskiej. Droga nieco się dłuży, ale kiedy docieramy do celu, widoki rekompensują wszelkie niedogodności! Czerwona Plaża, Biała Plaża, Vlychada Kolejną z atrakcji w tej części wyspy stanowią kolorowe plaże. Czerwona Plaża nosi nazwę Kokkini Ammos. Uznawana jest za jedną z najpiękniejszych na wyspie ze względu na niespotykany kolor otaczających ją skał, będący połączeniem czerwieni i czerni. Dojście na plażę jest dosyć łatwe i zajmuje kilkanaście minut. Tuż przy parkingu oglądamy niezwykle malowniczy kościółek w cykladzkim stylu, przyklejony do skał. Dalej idziemy żwirowo-kamienistą ścieżką i po chwili otwiera się widok na zatoczkę i samą plażę. Kwiecień to nieszczególnie dobra pora na kąpiel, ale i tak znalazło się kilku smiałków, którzy postanowili popluskać się w fantastycznie niebieskim morzu. Aby wejść na plażę, trzeba jeszcze przejść kilka minut ścieżką, najpierw delikatnie pod górę, a następnie w dół. Miejsce wygląda naprawdę pięknie, szczególnie po południu, kiedy słońce oświetla skały. Warto poczekać na moment, gdy nie ma tu autokarów pełnych turystów z Azji. Wówczas jest cicho, spokojnie - wręcz idealnie... Czerwona plaża (foto: Niedaleko znajduje się inna warta odwiedzenia plaża, Vlychada. Długa piaszczysto-kamienista plaża ukryta jest pod fantazyjnymi skałami. Dojeżdża się niepozorną drogą, przy której znajdują się fabryki, niektóre już nieczynne. Kiedy droga się skończy, wystarczy zerknąć w prawo. Biała Plaża, nazywana Lefki Ammos, również stanowi atrakcję Santorini. Położona jest niedaleko Czerwonej Plaży, ale trudniej dostępna. Najlepiej dopłynąć tu łodzią. Obie plaże są bardzo podobne i różnią się w zasadzie tylko kolorem skał. Fira i Firostefani Fira jest stolicą wyspy i jednocześnie jedną z trzech głównych miejscowości, położonych na kalderze. Szacuje się, że na stałe mieszka tu tylko ok. 1600 osób, ale każdego dnia do stolicy ściągają tysiące turystów z całego świata. Dominują Azjaci, którzy niezmiennie rozbawiają nas swoim panicznym lękiem przed słońcem. W ruch idą więc kurtki, kaptury, kapelusze, chusty, parasole, a nawet wachlarze... Wróćmy jednak do Firy. Prawdziwą zmorą Santorini są ogromne statki wycieczkowe, które docierają na wyspę przed południem i odpływają pod wieczór. Miejscowi skarżą się, że tacy turyści zostawiają relatywnie mało pieniędzy w restauracjach, sklepach i nie korzystają z noclegów. Z podobnymi problemami boryka się Wenecja, gdzie zresztą władze od wielu lat bezskutecznie próbują przeforsować ograniczenia w tego typu turystyce. Nie będziemy oceniać, czy to słuszne podejście, czy nie, ale faktem jest, że latem zarówno Wenecja, jak i Santorini są dosłownie oblężone przez odwiedzających. Fira nieco różni się od innego słynnego miasteczka na kalderze, Oi. Dominują tu eleganckie galerie i ekskluzywne butiki, w których ceny przyprawiają o zawrót głowy. Bardzo przyjemnie spaceruje się po tutejszych wąskich uliczkach i schodkach, a jedna z licznych tawern zapewni przyjemne doznania również naszemu podniebieniu. Oprócz typowych greckich smaków, znaleźć tu można wyśmienite ryby i owoce morza, np. ośmiornice. Są też wyszukane sosy i dipy, a całość uzupełnia pyszne lokalne wino. Wspaniałym posiłkiem można się delektować na tarasie z widokiem na miasto i kalderę. Czy można chcieć czegoś więcej...? Podczas posiłku spoglądamy na podążające w górę i dół wagoniki kolejki linowej. To jeden ze sposobów na dostanie się ze starego portu do miasteczka. Inna opcja to pokonanie setek schodów na grzbiecie osiołka. Oczywiście można też wejść na górę na własnych nogach, ale to alternatywa dla osób mogących pochwalić się naprawdę dobrą kondycją :) Efektowna panorama Firy (foto: Po pysznym obiedzie pora na dalszy spacer. Kierujemy się w stronę Firostefani. To połączona z Firą miejscowość, ale znacznie spokojniejsza. Warto tu zajrzeć przede wszystkim ze względu na doskonały widok na stolicę wyspy. Trzeba przyznać, że po wizycie w Firze jesteśmy nieco rozczarowani. Gdzie podziały się te wszystkie błękitne kopuły ze zdjęć i pocztówek?! Oczywiście, widać je w miejscowościach położonych na równinie, ale przecież nie o to chodzi. Na pierwszy "prawdziwie santoriński" kościół napotykamy właśnie w Firostefani. Wracając do auta, zachodzimy jeszcze na główny placyk w stolicy. Nie ma tu nic specjalnego, poza figurą osiołka, na którego grzbiecie turyści robią sobie zdjęcia, mimo wyraźnych zakazów. Fira nocą (foto: A skoro mowa o byciu niepokornym... Przypominają nam się sytuacje, których byliśmy świadkami podczas pobytu na Santorini. O tym, że Włosi, Grecy czy Hiszpanie to gorącokrwiste narody, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Jeszcze ciekawiej jest doświadczyć tego samodzielnie. Podczas spaceru po Firze mieliśmy okazję obserwować burzliwą kłótnię pomiędzy ojcem i synem. Sytuacja miała miejsce w centrum miejscowości, przed jednym ze sklepów przy głównej ulicy. Głośną awanturę słyszeli chyba wszyscy w miasteczku :) Na tym się jednak nie skończyło, bo po chwili doszło do rękoczynów! Zwaśnionych mężczyzn rozdzielała kobieta, a potem także inni znajomi, a zdarzeniu z ciekawością przyglądali się turyści. Potem mają o czym opowiadać innym... :) Drugiego dnia ponownie zetknęliśmy się z południowym temperamentem. Gdy w oczekiwaniu na posiłek syciliśmy oczy widokiem na Oię, usłyszeliśmy hałas. Okazało się, że jednemu z malujących położony dalej budynek mężczyzn złożyła się drabina, a następnie przewróciła. Nic poważnego się nie stało, ale ten, wyraźnie zdenerwowany, najpierw rzucił ze złością pędzel, potem kopnął z pełnym impetem pojemnik z farbą, po czym zabrał swoje rzeczy i najzwyczajniej w świecie poszedł. Po chwili przyszedł inny mężczyzna, popatrzył, ocenił szkody, dołączył do niego kolejny, popatrzył... wreszcie obydwaj sobie poszli, zostawiając leżącą na kwietniku drabinę :) W jeszcze innym miejscu chłopak pomagał matce ustawiać na tarasie donice z kwiatami. Jedna się rozbiła, więc wybuchła kłótnia, która skończyła się tym, że kobieta została sama z dalszą pracą i jeszcze dodatkowym sprzątaniem... Perissa i Kamari Po pierwszym spotkaniu z kalderą, ruszyliśmy do zachodniej części wyspy. Tutaj jest niemal zupełnie płasko, tu też zlokalizowane są kurorty z hotelami i najpopularniejsze plaże. Dwie największe miejscowości to Perissa i Kamari, położone po dwóch stronach dużej góry Mesa Vouno. Nie ma w nich wielu atrakcji - to typowe turystyczne miejscowości z barami i miejscami noclegowymi. Na tutejszych plażach znajdziemy charakterystyczny czarny piasek i ciemne kamienie. Ten piasek nie ma jednak nic wspólnego z takim, jaki znamy z polskich nadbałtyckich plaż. Jest grubszy i bardziej podobny do żwirku. Po zmroku światła miasteczek ładnie podświetlają górę, tworząc ciekawy klimat. Starożytna Thera Rano odwiedzamy jedną z ważniejszych atrakcji Santorini. To starożytna Thera. Ruiny położone są na wierzchołku wspomnianej góry Mesa Vouno. Dostanie się do nich nie jest szczególnie proste. Można wjechać samochodem, droga biegnie od strony Kamari. Jest jednak bardzo wąska i pnie się do góry sepentynami. Szybko też kończy się niski murek zabezpieczający :) Pół biedy, jeśli nie jedzie nic z naprzeciwka... Na górze nie ma też zbyt wielu miejsc do zaparkowania samochodu. Sporo osób decyduje się dotrzeć do ruin pieszo. Możliwości są dwie - szlak od strony Perissy lub szlak od strony Kamari (niektórzy wchodzą też drogą dla samochodów). W obu przypadkach chętnych czeka ok. 45-minutowy marsz pod górę. Wysiłek wynagradzają widoki, jakie roztaczają się z ruin. Wiosną stanowisko archeologiczne można zwiedzać tylko do godziny 14:30. Inny doskonały punkt widokowy to najwyższy szczyt na wyspie, Profitis Ilias (567 m). Tam też można dojechać autem lub dojść pieszo - ze starożytnej Thery to - bagatela - 2 godziny marszu :) Oczywiście pod górę i w pełnym słońcu! Niektóre przewodniki polecają zajechać do znajdującej się nieopodal wioski Emporio (Emborio). Miejscowość położona jest na zboczach góry Proroka Eliasza. Można tu zobaczyć oryginalne średniowieczne zabudowania, kilka kościołów z niebieskimi kopułami i 8 greckich wiatraków. Niestety, te ostatnie są zniszczone i obecnie zostały z nich tylko wieże. Imerovigli Imerovigli to miejscowość położona pomiędzy Firą i Oią. Oczywiście tu też znajdziemy białe budynki z niebieskimi wykończeniami, tak charakterystyczne dla Cyklad. Jest tu jednak znacznie ciszej, turystów niewielu i spokojnie możemy podziwiać widoki. Główną atrakcję stanowi spora skała Skaros. Dawniej stał tu zamek z XIII w., który został opuszczony na początku XIX w. Ten fragment wyspy osunął się w wyniku trzęsienia ziemi i do dzisiaj pozostała tylko skała. Dojście do niej może sprawić nieco kłopotów, ale naprawdę warto, bo to idealny punkt, by obserwować kalderę. Najpierw schodzimy pomiędzy hotelami i restauracjami, mijając tarasy z basenami. Widać, że wszyscy dopiero szykują się do sezonu letniego - trwają prace budowlane, odświeżania elewacji, murków i schodów, uzupełnianie basenów i niecek wodą. Poniżej linii zabudowań rozpoczynają się szerokie schody, których jest ok. 300. Co i rusz spod nóg uciekają nam niewielkie zielone jaszczurki, których są tu dziesiątki. Po zejściu na dół czeka nas jeszcze trochę schodów pod górę i już można w pełni podziwiać Imerovigli oraz pobliską Firę. Kiedy schodziliśmy, wydawało się, że idziemy bez końca... tymczasem w rzeczywistości różnica wysokości nie jest szczególnie duża. O ile zejście odczuły jedynie nasze kolana, o tyle droga powrotna jest bardziej męcząca, szczególnie, gdy taszczy się ze sobą ważący tonę sprzęt foto :) Wracamy ze skały Skaros w Imerovigli (foto: Oia Bezapelacyjnie najpiękniejszą miejscowością na wyspie jest Oia (Ia). To tutaj oglądamy słynne pocztówkowe widoki. Tu są ekskluzywne wille z basenami i oczywiście kultowe błękitne kopuły. To tu obserwuje się wspaniały zachód słońca. Tu wreszcie panuje niepowtarzalny klimat, którego poszukiwaliśmy na Santorini. Białe tradycyjne budynki na tle niebieskiej wody wyglądają zachwycająco. Nie zapomnijcie o okularach przeciwsłonecznych, bo ta biel aż oślepia! Długo spacerujemy uliczkami i schodkami, podziwiając detale architektoniczne, eleganckie tarasy na dachach, galerie z pięknymi obrazami na płótnie i drewnie, czy też po prostu wybierając pamiątki dla najbliższych... Wygrzewamy się w popołudniowym słońcu, bo przecież w Polsce mamy go tak mało. W tej chwili naprawdę moglibyśmy nigdy nie wracać do domu :) A jeśli już o pamiątkach mowa. Nie ma sensu pisać o tym, co można kupić, bo jest tu dosłownie wszystko, co sobie wymyślimy, ale czy nie zastanawiało Was nigdy, jak sklepikarze radzą sobie z amatorami zakupów za darmo? Większość sklepików wystawia produkty na zewnątrz, podczas gdy sprzedawca siedzi w środku. Zupełnie przypadkiem odkryliśmy, że wszystkie sklepiki, galerie czy restauracje są dosłownie oblepione kamerami, z których na bieżąco obserwują pracownicy. Kamery zamontowane są naprawdę dyskretnie - tak, że najczęściej nie można ich dostrzec na pierwszy, drugi a nawet trzeci rzut oka. Swoją drogą, nawet kamery nie uchronią sklepików przed psami :) Wbrew powszechnemu skojarzeniu, na Santorini widać głównie psy, a nie koty. Sporo z nich biega swobodnie po miasteczkach na kalderze, nierzadko odpoczywając na środku drogi i oczywiście obsikując murki... Byliśmy też świadkami, jak młody pies zerwał pluszowego osiołka ze stojaka jednego ze sklepików, po czym razem z innym psem biegał i bawił się maskotką, z której szybko zostały tylko strzępy. Przed nami jeszcze jedna atrakcja - zachód słońca. Im bliżej do niego, tym więcej osób widać na uliczkach. Każdy szuka dogodnego miejsca, ale żeby takie znaleźć, trzeba być minimum godzinę przed zachodem słońca. Turyści zajmują miejsca na schodkach, murkach, a nawet... dachach. Widok jest rzeczywiście spektakularny, ale kiedy tylko słońce chowa się za horyzontem, miasteczko pustoszeje i robi się naprawdę przyjemnie. Tym bardziej, że podświetlone budynki sprawiają niesamowite wrażenie. Wkrótce i my musimy wracać do oddalonej o niespełna 15 km Firy. Jeszcze kilka słów o dojeździe. Główna droga prowadzi zboczem, jest kręta i zwykle zatłoczona, zwłaszcza, gdy natrafi się na autokary. Dojazd zajmuje ok. 20 minut. Dla odmiany, wybieramy więc drogę położoną w dole, wzdłuż morza. Jest nieco dalej i może nieco dłużej, ale lepiej poznajemy wyspę. Z tej strony też są białe budynki, kilka plaż i przyjemne widoki. Pożegnanie z Santorini Przygotowując się do wyjazdu na Santorini, natrafiliśmy na skrajne opinie na temat wyspy. Większość osób jest zauroczona, ale są i tacy, którzy uważają to miejsce za przeraklamowane i skomercjalizowane. My byliśmy pod wrażeniem zawieszonych na kalderze miasteczek, w których naprawdę można się zakochać. Oprócz nich jest jeszcze kilka ciekawych miejsc. Generalnie jednak wyspa różni się od innych greckich wysp. Na każdym kroku widać jej wulkaniczne pochodzenie - czy to w kolorze skał, architekturze, rodzaju plaż, czy też lokalnej florze. Niewiele tu drzew, nie ma tak powszechnych na innych wyspach palm. Murki budowane są z czarnych kamieni wulkanicznych, a przy odrobinie chęci można zabrać ze sobą do domu kawałki zastygniętej lawy, wygładzonej przez morze czy naturalny pumeks. Oia słynie z wykutych w skale hoteli w stylu cykladzkim. (foto: Nie zmienia się natomiast tradycyjna grecka gościnność, tak inna od tego, z czym spotykamy sie na co dzień w Polsce. Zaskakujące jest także lotnisko na Santorini, które przecież rocznie musi obsłużyć tysiące turystów. Mały budyneczek... jedna taśma do prześwietlania bagażu podręcznego, zredukowana do minimum kontrola. W hali odlotów czekają na nas 2 stoiska z napojami i czymś do jedzenia, kilka krzeseł i... 4 drewniane błękitne drzwi, zamykane na kłódkę i zamek :) Tak, tak, to gate. Cała procedura zajęłaby nam może 2 minuty, gdyby nie to, że nie ma tu czytników elektronicznych kart pokładowych, więc pan ręcznie przepisuje dane z biletu w telefonie na papierową kopię karty. Aż szkoda, że w całej hali obowiązuje zakaz robienia zdjęć... Bez wątpienia Santorini to piękne miejsce i naprawdę warto je zobaczyć, ale jeśli chcecie wyłącznie relaksować się na plaży, wybierzcie inny kierunek :) kwiecień 2015 r. Jeśli dotarłeś aż do tego miejsca - dziękujemy za poświęcony czas! :-) Jeżeli masz go trochę więcej i zastanawiasz się gdzie pojechać... zapraszamy do przeczytania relacji i objerzenia zdjęć z innych naszych wypraw:Chopok • Wyspy Kanaryjskie • Stambuł • Kalabria • Wilno i Troki • Argentyna • Barcelona • Saloniki • Piza • Rodos • Umówmy się – ten tekst może być w przyszłości bardzo aktualny albo bardzo nieaktualny. Nie będę bowiem pisać o Santorini takim, jakim znają go ci, którzy przybyli tam przed pandemią. Santorini dziś jest inne – wszyscy o tym mówią i bardzo to na miejscu czuć. Jest z jednej strony nieziemsko pięknie dzięki panującym wszędzie, względnym pustkom. Jest też po prostu nieswojo, bo ile miejsc pracy i lokalnych biznesów ledwo wiąże koniec z końcem przez to, co się dzieje – możemy się tylko domyślać. Kiedy Grecja ustami swojego premiera ogłaszała stopniowe otwarcie na turystykę, szef rządu stał nad kalderą i to właśnie z Santorini puszczał w świat wieść, że Grecja ponownie zacznie przyjmować gości. Zrobił to przy zachodzie słońca, jednym z najpiękniejszych na świecie, tym samym, który przyciągał na tę niewielką wyspę dwa miliony osób rocznie. Wkrótce potem ruszyły regularna i specjalne loty na greckie wyspy a kraj ten stał się hitem wakacyjnego, pandemicznego sezonu 2020. O tych ilościach turystów odwiedzających Santorini nie ma już mowy, co jest i złą i dobrą wiadomością. Złą, gdyż podupadła po ostatnim trzęsieniu ziemi wyspa podniosła się na przestrzeni ostatnich sześćdziesięciu lat w zasadzie jedynie dzięki masowej turystyce. Dobrą, ponieważ jej mieszkańcy mogli w końcu odpocząć od szaleńczego pędu za turystycznym pieniądzem. Bo choć wiele osób cierpi z powodu ograniczeń w ruchu i spadku turystyki jako takiej, po raz pierwszy od lat mogli oni doświadczyć swojej własnej wyspy w taki sposób, jaki wielu nie był dany nigdy wcześniej. Jesteś uprzywilejowany, że mogłeś tu teraz przylecieć – mówi do mnie właściciel baru nieopodal wynajętego przeze mnie domu – takiego Santorini nie widział nikt od wielu dekad. Rządowe prognozy mówią, że w tym roku będzie to 10 – 15% tego, co w roku poprzednim. Ile więc jest teraz? – myślę sobie. Niewiele. Jeśli na wyspę dociera się jedynie drogą lotniczą i nie docierają do niej wielkie wycieczkowce, nagle z kilkunastu lub ponad dwudziestu tysięcy ludzi docierających na wyspę zamieszkaną przez lekko ponad piętnaście tysięcy mieszkańców, dociera zapewne jakiś tysiąc. Na miejscu czuć było to w każdym miejscu. Słynne zachody słońca, które w Oia gromadziły od kilkuset to tysięcy widzów, teraz zebrały kilkudziesięciu. W wielu innych punktach na wyspie przez większość czasu byłem jedynym człowiekiem. Nie dlatego, że nikogo poza mną nie było na wyspie, ale dlatego, że nasza ilość sprawiała, iż rozkładaliśmy swoją obecność w dziwnie niezauważalny sposób. Poczucie opustoszenia miejsca oraz solidne przerzedzenie połączone z poważnym podejściem do kwestii bezpieczeństwa, sprawiały, że na Santorini czułem się niezwykle bezpiecznie. Wspominam o tym dlatego, że wiele osób rozważa to miejsce jako cel swojej podróży w tych dziwnych czasach. Ci zaś, którzy w mądry sposób podchodzą do bezpieczeństwa i którzy szukają kompromisu między bezpieczeństwem a silnym pragnieniem podróżowania, tutaj poczują się równie bezpiecznie jak w domu. Przed przyjazdem na Santorini, czy też w ogóle do Grecji, należy jednak pamiętać o pewnych dodatkowych sprawach. Czasy pandemii przedefiniowały wiele rzeczy i mocno zmieniły to, jak wygląda teraz podróżowanie. Po pierwsze, sytuacja jest niezwykle dynamiczna, więc musimy ciągle śledzić to, jak się ona zmienia. Należy także sprawdzać wszelkie lokalne regulacje dotyczące tak przyjazdów jak i bezpieczeństwa na miejscu. Najważniejszą rzeczą przed przylotem na miejsce jest obecnie zarejestrowanie się na specjalnej rządowej stronie (znajdziecie ją tutaj), na której podajecie swoja dane oraz szczegóły pobytu. W dniu wyloty o północy przekazywany jest specjalny QR kod, który sprawdzany jest tak na lotniskach jak i po dotarciu na miejsce. Jego brak może wiązać się albo z niewpuszczeniem na pokład, albo do kraju, jeśli jakoś dotrzemy na miejsce. Jeśli posiadacie już kod, warto także pamiętać, że greckie władze rezerwują sobie prawo do przeprowadzania wyrywkowych testów po przylocie do kraju. Wynik dostępny jest następnego dnia i w razie pozytywnego odczytu, Grecja zapewnia podróżnym odpowiednią opiekę medyczną. Wyjazd na Santorini zawsze był swego rodzaju niespełnionym marzeniem. Siedział gdzieś w tyle głowy jednak ze względu na tłumy, które przybywały na wyspę, od zawsze przekładany był na świętego nigdy. I tak, gdy nadarzyła się okazja, w końcu dotarłem do tego jednego z najpiękniejszych zakątków świata, do miejsca, która dosłownie sprawia, że zostawia się tam kawałek serce. Było to w moim przypadku niezwykle potrzebne, gdyż moja pierwsza przygoda z Grecją, czyli Ateny – stolica kraju – sprawiła, że kraj ten wylądował daleko na liście jakichkolwiek priorytetów. Rację mieli jednak ci, którzy powiadali, że aby zakochać się w tej krainie, należy dotrzeć do jej wysp. I tak, gdy dotarcie w to miejsce stało się faktem, poza przeczytaniem kilku pozycji (Gorzkie Pomarańcze Dionizosa Sturisa oraz przewodnika po Santorini), znalazłem się na niewielkiej, czarującej swym urokiem wyspie, którą postanowiłem przejść pieszo po jej szlakach. Jakże byłem naiwny myśląc, że uda mi się to zrobić w szczycie sezonu. Owszem, kocham spacerować i potrafię zrobić wiele kilometrów w ciągu jednego dnia, jednak jako osoba, która dostosowana jest raczej do temperatur panujących na Grenlandii aniżeli w basenie Morza Śródziemnego, szybko musiałem zweryfikować moje plany. Santorini w sezonie jest gorące – powiedzmy sobie to otwarcie. Trzydzieści stopni w cieniu to odczuwalne czterdzieści toteż po ledwo dwóch kilometrach wszedłem do pierwszej lepszej wypożyczalni skuterów i rozpocząłem podróż po wyspie na najlepszym pojeździe, jaki można wybrać na swój pobyt w tym miejscu. Polskie prawo jazdy kategorii B pozwala na wypożyczenie dwóch rodzajów pojazdów niebędących samochodami: skutera 50 cm oraz quada o dużo większej mocy i pojemności. Quady stały się niezwykle popularnym środkiem lokomocji na wyspie jednak to właśnie niewielkie, lekkie, zwinne i spalające znikome ilości paliwa, skutery, są w mojej opinii najlepszym środkiem transportu na Santorini. Obecnie koszt wynajmu takiego pojazdu to około 20 euro za dobę zaś w przypadku quadów jest to około 30 euro. Pojazdy, ze względu na małe ilości przyjezdnych, są łatwo dostępne i nie trzeba ich rezerwować wcześniej. Santoryn, bardziej znany jako po prostu Santorini mniej zaś jako Thira, to wulkaniczna wyspa na Morzu Egejskim, która wraz z kilkoma mniejszymi wyspami tworzy mały archipelag o tej samej nazwie, który z kolei wchodzi w skład archipelagu Cyklad. Wyspa położona jest 175 km na południowy wschód od wybrzeża Grecji i 110 km na północ od wybrzeża Krety. Na przestrzeni historii wielokrotnie zmieniała swoją nazwę. Współczesna nazwa Santorini pochodzi z XIII wieku od imienia św. Ireny. Cofając się w dalekie czasy ponad 3600 lat temu, kraina ta zwana była wyspą Strongili, czyli po prostu „okrągłą”. Jednak tragiczne wydarzenie, które wpłynęło nie tylko na jej dzieje, ale także na całą, rozwijającą się w basenie Morza Egejskiego, cywilizację, zmieniło losy historii oraz jej wygląd. Santorini została w wyniku silnego wybuchu wulkanu dosłownie zatopiona a na jej miejscu powstała jedna z największych na świecie kalder o średnicy dziesięciu kilometrów. Z wyspy pozostały tylko jej boczne fragmenty, które dziś składają się na współczesny Santoryn: Thira: największa wyspa archipelagu, w której podróżni spędzają większość swojego druga co do wielkości część po drugiej stronie Kameni: wyspa z kraterami wulkanu znajdująca się na samym Kameni: mniejsza, czarna wyspa w znajdująca się w lewej, środkowej części. Wybierając miejsce na nocleg warto pamiętać, że Santorini to niewielka wyspa i gdziekolwiek byśmy się zatrzymali, dojechanie do większości atrakcji zajmie nam pomiędzy kilka a kilkadziesiąt minut. Mając na uwadze moje umiłowanie świętego spokoju i chęć bycia z dala od dużych skupisk ludzi, co w tych czasach stało się bardziej zrozumiałe, na swoją bazę wybrałem malowniczo położone i absolutnie piękne miejsce – Santorini Caves – położone w sercu miejscowości Mesariah, która z kolei znajduje się w samym sercu wyspy. Docieranie do następnych punktów z tej właśnie lokalizacji było niezwykle łatwe i szybkie. Najważniejsze miasto wyspy i jej stolica – Fira – znajdowała się dosłownie siedem minut jazdy skuterem zaś do położonej na północnych krańcach, urokliwej Oia, dojeżdżałem w lekko ponad dwadzieścia pięć minut. Zanim ruszyłem gdziekolwiek rzuciłem się w wir rozmów z właścicielami, wspaniałymi ludźmi, którzy nie tylko stworzyli to wydrążone w skale miejsce będące istną oazą spokoju, ale także opowiedzieli mi wiele o skąpej bo skąpej, ale jakże pięknej roślinności wyspy. Ma to związek z moją najnowszą pandemiczną pasją, jaką jest uprawa roślin doniczkowych. Gdy opowiadałem o niej komukolwiek na wyspie, dosłownie od razu otrzymywałem zaszczepki roślin, które następnie przywiozłem do domu i od razu zasadziłem. Przed wyruszeniem w podróż po największych atrakcjach wyspy, wspomnijmy przez chwilę o tym, jaka ona jest i czego mogą się spodziewać ci, którzy wybiorą ją na swój wakacyjny kierunek. Santorini jest przede wszystkim wyspą absolutnie piękną. Niektórzy powiadają, żeby nie wybierać jej jako pierwszej wyspy, gdyż trudno potem docenić piękno następnych. Tego jeszcze nie wiem, ale domyślam się, co mają na myśli ci, którzy to mówią. Piękne, białe miasteczka i wsie położone nad wysokimi klifami, często zlewające się po nich w kierunku kaldery, ujmują o każdej porze dnia. Poranne światło i zachody słońca tworzą jedne z najwspanialszych spektakli świetlnych, jakie można zobaczyć. W jednej chwili można spacerować po eleganckich miastach by chwilę potem wspinać się po strzelistych wzgórzach lub pływać w morzu na jednej wielu plaż rozsianych po wyspie. Wyspie, która tworzy jedne z najpyszniejszych pomidorów i bakłażanów na świecie, która produkuje swoje własne, ciekawe wina, która potrafi przyrządzać niesamowite owoce morza i ryby. To miejsce, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Ci, którzy jak ja, lubią intensywnie spędzany czas, spędzą go intensywnie i być może wystarczą im trzy pełne dni, aby odwiedzić większość interesujący miejsc. Ci zaś, którzy łącza zwiedzanie z odpoczynkiem, zdecydowanie znajdą tutaj swój raj na tydzień lub dłużej. Ruszmy zatem w podróż po największych atrakcjach Santorini i zobaczmy, czego możemy się spodziewać po tej nieziemsko pięknej wyspie. Santorini. Atrakcje i zwiedzenie wyspy Najważniejsze miejsca, które koniecznie musicie odwiedzić, przytaczać będę nie w kolejności zwiedzania ale w kolejności mojej sympatii do miejsca, niejako przekazując w których punktach czułem się najlepiej i dlaczego. Jeśli chodzi o logistykę krótkiego pobytu, gdy, tak jak ja, będziecie mieć dla siebie trzy pełne dni na wyspie, kolejność zwiedzania wyglądała tak: Pierwszego dnia środek wyspy od miasteczka Fira przez Firostefani do Imerovigli z popołudniem i zachodem słońca w słynnej Oia. Drugiego dnia przeciwległy kraniec wyspy ze słynną latarnią, Czerwoną Plażą i miasteczkami Emporio i Pyrgos oraz plażą Perissa i winnicami położonymi na tym krańcu wyspy. Trzeciego dnia różne małe miejscowości z ulubioną Megalochori, objazdówką po wszystkich pozostałych częściach oraz relaksem na plaży w Kamari. Poznajmy więc kilka z najpiękniejszych miejsc na Santorini, które koniecznie musicie zobaczyć podczas swojego pobytu! Pyrgos. Moje ulubione małe miasteczko Miasteczko Pyrgos położone jest wysoko na wzgórzu u podnóża góry Profitis Ilias. Stromymi drogami wspinałem się w jego kierunku niejednokrotnie. Jest w nim bowiem coś magnetycznego o każdej porze dnia. Nie jest ono pierwszym wyborem tych, którzy docierają na Santorini i którzy od razu kierują się w kierunku kaldery, jednak to właśnie w Pyrgos jest coś wybitnie santorińskiego. Dookoła roztaczają się winnice, w których produkowane są słynne białe wina assyrtiko. Przy stromych średniowiecznych uliczkach rozlokowały się winiarnie, tawerny, galerie i butiki. Zachwyca mnie cisza panująca w tych wąskich, stromych i krętych, miejskich uliczkach. Jak wszystko na wyspie Pyrgos jest blisko, a do mojego domku jeszcze bliżej toteż właśnie tu wpadam raz po raz na grecką kawę, na coś dobrego z piekarni czy na wino przy zachodzie słońca. Nie przeoczcie tego punktu odwiedzając wyspę. Megalochori. Moja ulubiona mała wioska Megalochori to jedna z najbardziej malowniczych wiosek na wyspie, miejsce, które od razu przypadło mi do gustu idealnie trafiając w moją miłość do świętego spokoju i niespiesznych, cichych miejsc. Jej historia sięga XVII wieku, pełno jest w owej miejscowości różnych rezydencji, starych tradycyjnych domów, dawnych kryjówek piratów. Miejsce to opowiada historię kupców i bogatych baronów ziemskich eksportujących wino Vinsanto, które po dziś dzień produkuje wyspa. Charakterystyczną cechą historycznych domów i rezydencji w tej miejscowości są wysokie mury, wewnętrzne dziedzińce i solidne drewniane drzwi wejściowe, zbudowane z myślą o prywatności i bezpieczeństwie w czasach, gdy ludzie musieli chronić się przed piratami. Lokalna społeczność włożyła wielki wysiłek w to, aby zachować charakterystyczne cechy i piękno tej tradycyjnej osady. W centrum wioski znajduje się wspaniały tradycyjny plac z tawernami, restauracjami i drzewami zapewniającymi cień i idealne miejsce na szybką kawę. Plac jest także i przede wszystkim sercem i duszą Megalochori, miejscem spotkań mieszkańców, którzy pogrywają tu w karty lub wypijają wspólnie kawę po porannej mszy. Fira – Firostefani – Imerovigli. Mój ulubiony spacer Fira to stolica i serce Santorini. Miasto to znajduje się na zachodnim wybrzeżu wyspy, na klifach kaldery naprzeciw wulkanu. Współczesna Fira jest kulturalnym i handlowym centrum Santorini. Całkiem widoczne jest, iż miasto to nastawione jest na przemysł turystyczny bardziej niż inne obszary na wyspie. To tutaj ruszają od razu wszyscy spragnieni widoków kaldery, to tutaj znajdują się najmodniejsze restauracje, bary i puby. Tutaj odbywają się imprezy a w luksusowych hotelach można relaksować się w mini basenach zawieszonych na klifie. Fira to miejsce, z którego miałem wyruszyć na dziesięciokilometrowy spacer z tego miejsca w kierunku Oia wzdłuż kaldery. Jest on polecany przez wiele osób, które wręcz wzburzają się, gdy słyszą, że ktoś tego nie odbył. Owszem, zakładam, że taki 10-kilometrowy spacer to sama przyjemność… ale po sezonie. W szczycie lata na Santorini, jak dla mnie przynajmniej, byłoby to coś zupełnie nieodpowiedzialnego, co groziłoby mi udarem. Przeszedłem mały kawałek tej trasy z Firy przez Firostefani do Imerovigli i już to było dla mnie, pomimo dobrej kondycji, nie lada wyzwaniem. Niestety musimy zaakceptować nasze własne ograniczenia i w moim przypadku, upał to coś, co znacznie mnie ogranicza. Dla chętnych, aby przejść całą trasę, bardzo polecam wyruszanie wczesnym ranem lub późnym popołudniem. Warto także zaznaczyć, że większość trasy, która rozpoczyna się po trzech wspomnianych przeze mnie miejscach, jest dosyć monotonna według większości ludzi. Pozostawiam jednak Wam zdecydować, czy wybieracie się na owy szlak dawnymi ścieżkami, których pozostałości zachowały się po trzęsieniu ziemi sprzed kilkudziesięciu lat. Fira, oprócz muzeów, galerii i wielu wydarzeń kulturalnych, posiada największą koncentrację wszelakiego handlu na wyspie oraz największy wybór restauracji i rozrywek wszelkiego typu. Prawie niezauważenie opuszczamy nagle Firę i przenosimy się do spokojniejszych i urokliwych miejscowości Firostefani oraz Imerovigli. Za każdym razem, spacerując głównym szlakiem wzdłuż kaldery, zbaczajcie w boczne uliczki – w górę czy w dół – aby raz po raz odkrywać niesamowite kościoły, piękne panoramy, bajeczne domy i kolorowe kwiaty Santorini. Według niektórych cały dziesięciokilometrowy spacer od Firm do Oia trwa około trzech godzin. Dopiero na miejscu człowiek zdaje sobie sprawę jak bezsensowne jest to założenie – kto bowiem mając takie piękno wokół siebie, szedłby niestrudzenie przed siebie przez bite trzy godziny. Przez ten czas, przyznam Wam szczerze, nawet nie obszedłem wszystkich trzech miejscowości wspominanych w tej części tekstu. Fira oraz mniejsze Firostefani i Imerovigli wciągają z każdej perspektywy – pozwólcie na to, aby wciągnęły i Was! Oia. Moje najbardziej pocztówkowe wspomnienia Oia to tradycyjna osada na północy Santorini i w powszechnej opinii najpiękniejsze miasteczko Grecji. To do niej waliły prawdziwe tłumy turystów, aby podziwiać w niej słynne zachody słońca. Być na Santorini i nie odwiedzić Oia to tak jakby przyjechać do Rzymu i nie zobaczyć Placu św. Piotra. Do tej położonej około 150 metrów nad poziomem morza miejscowości wybierałem się na skuterze nie raz. W różne pory dnia odwiedzałem jej kolejne punkty by potem porównywać dwie różne trasy, którymi można do niej dojechać. Oia została poważnie zniszczona podczas trzęsienia ziemi w 1956 roku, a przywrócenie jej piękna wymagało wiele pracy. Warto było, gdyż piękno tego miejsca trudno nawet opisać. Małe, białe domki na zboczu wzgórza, przeplatane plamami bogatej okry, głębokiej fuksji, błękitu kobaltu, różu ostrygowego i ziemistej czerwieni, wszystko to tworzy niesamowitą mieszankę. Gładkie, kręte ścieżki łączą się ze sobą, przerywane od czasu do czasu przez małe kościoły, na każdym rogu czai się coś nowego do odkrycia. Przebywając w Oia koniecznie wybierzcie się na spacer w dół w kierunku portu Ammoudi. To zdecydowanie najpiękniejsze zatoka i port na tej wyspie. Prowadzi do niej kilkaset schodów, które można pokonać na osiołkach, ale… błagam, nie róbcie tego. Ja wiem, że osły to część historii tej wyspy, że dawne drogi, które istniały na wyspie przed trzęsieniem ziemi, dostosowane były do transportu na osłach, ale te czasy już się skończyły a dziś osiołki w Ammoudi to jak konie nad Morskie Oko. Gdy mijałem jednego z nich, stojącego na nieznośnym upale i przypiętego krótką linką do muru i zobaczyłem, że z jego oczu spłynęła łza, uwierzcie mi, myślałem, że coś we mnie pęknie! Chwilę potem rodzina rodaków minęła mnie zadowolona na czterech osiołkach. W samym porcie, gdy już tam dojdziecie (na piechotę!), znajdziecie kilka tradycyjnych, greckich tawern położonych jedna obok drugiej. Choć nie należą one do tanich, serwują naprawdę dobre jedzenie, świeże ryby, owoce morza i tak… zimne, pyszne, lokalne piwo i wino! Emporio. Santoriński Bliski Wschód Emporio, którego panoramę można podziwiać z odrestaurowanego XV-wiecznego zamku wzniesionego przez Wenecjan oraz z ruin wieży Nimborio to urokliwe miasteczko, do którego warto wpaść w drodze na słynną plażę Perissa. Średniowieczne uliczki, które przypominają te w krajach arabskich, usiane są pięknymi domostwami i bielonymi cerkwiami prawosławnymi z niebieskimi kopułami i ozdobnymi dzwonnicami. W okolicy można odwiedzić piekarnie, winiarnie czy tawerny. To także kolejne miejsce na przepyszną kawę grecką, którą wypić można w towarzystwie rozmownych mieszkańców. Perissa, Kamari i Czerwona, czyli (nie moje) plaże Plaże były jednym z tych miejsc, które bardzo uświadamiały mi to, że podróżuję w czasach zupełnie wyjątkowym. Normalnie, w szczycie sezonu, gromadziłyby tłumy ludzi. Tym razem, w każdej chwili, gdy do nich docierałem, zastawałem pustki. Nie jestem osobą, którą spędza na plażach dużo czasu. W zasadzie moje maksimum, które jestem w stanie na nich spędzić to kilka, kilkanaście minut. Z reguły potrzebuję jedynie krótkiej chwili, aby pokontemplować piękno morza, po czym nogi zaczynają mnie nieść w następne miejsce. Nie przepadam za opalaniem. Choć ciepło jest przyjemnym doświadczeniem, ja raczej wolę chronić swój organizm przed nadmiarem słońca toteż momentami irytujące były ciągłe pytania dlaczego mam na sobie koszulę i długie spodnie. Otóż tak – niektóre organizmy po prostu lepiej się czują będąc całkowicie osłonięte przez rażącym słońce. Na Santorini znajdziecie rzeczywiście kilka niesamowicie pięknych plaż o różnych odcieniach: białej, czarnej czy czerwonej. Najbardziej popularne są plaże w Kamari, Perissie oraz Czerwona Plaża nieopodal latarni na południowych krańcach wyspy. Natura. Ona piękna jest wszędzie Wiele jest także miejsc na Santorini, gdzie wybierzecie się na wspaniałe spacery na łonie natury, podczas których podziwiać możecie kalderę. O jednym z nich – tym, którego nie byłem w stanie zrealizować ze względu na zbyt wysoką temperaturę, wspominałem już wcześniej. Polecam Wam jednak także wybranie się w dłuższą trasę w okolicach między latanią w Akrotiri oraz Czerwoną Plażą położoną nieopodal. Kolejnym miejscem, w którym możecie zaliczyć niesamowity, godzinny spacer, jest Imerovigli z którego dojdziecie na charakterystyczną skałę Skaros, z której rozpościera się widok na środek kaldery. Zachody słońca. Moje jedne z najpiękniejszych w życiu Absolutnie każdy, kto był kiedyś na Santorini, powie Wam, że zachody słońca to moment, kiedy cała wyspa wstrzymuje oddech i zatrzymuje się w miejscu. Nie jestem wielkim pasjonata ani wschodów, ani też zachodów słońca jednak muszę przyznać, że ów świetlny spektakl, które zobaczyłem na wyspie, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Większość odwiedzających tłumnie udaje się do pewnego punktu we wspominanym miasteczku Oia, w którym z wysokości dawnego zamku podziwiają niesamowity moment, gdy noc zwycięża nad dniem. Jednak prawda jest taka, że gdziekolwiek byście nie byli, szczególnie po wewnętrznej stronie wyspy, z której to widać całą kalderę, będzie Wam dane podziwiać ten jeden z najpiękniejszych momentów dnia i niekoniecznie musicie go doświadczyć w tłumie ludzi w Oia. Idąc za radą właścicieli miejsca, w którym się zatrzymywałem, na jeden z zachodów słońca wybrałem się do Pyrgos, owego miasteczko, które należy do moich ulubionych na wyspie. Spacerując po jego absolutnie opustoszałych uliczkach (zapewne wszyscy byli wtedy w Oia) miałem całe to doświadczenie tylko dla siebie. Warto, naprawdę warto przeżyć to choć raz! Prehistoryczna Thira. Moje ulubione muzeum Przemierzając wyspę musimy na chwilę zatrzymać się i wspomnę historię tego miejsca. Opowiada ona bowiem pewną historię uniwersalnie ludzką, szczególnie aktualną teraz, w czasach pandemii. Otóż w basenie Morza Śródziemnego prawie 4000 lat temu rozwijała się niesamowita kultura minojska, bardzo zaawansowana, pełne wyjątkowej, artystycznej estetyki. Ludzkość niejako pędziła do przodu i zapewne mogłaby osiągnąć wiele o wiele wcześniej, gdyby nie to, co przygotowała dla nas natura. Z ostatniej wielkiej erupcji, do której doszło około 3600 lat temu, narodziło się dzisiejsze Santorini. Narodziło się ze śmierci. Był to jeden z największych ziemskich kataklizmów w czasach historycznych, znacznie silniejszy od słynnego wybuchu wulkanu Krakatau w 1883 roku, który zafundował światu małą epokę lodowcową czasów nowożytnych. Nie posiadamy żadnych źródeł pisanych o tym, co wtedy się wydarzyło, ale z pomocą idą nam badania archeologiczne. Dlatego też warto chwilę poświęcić na odwiedzenie Muzeum Starożytnej Thiry lub Muzeum Archeologicznego. Niestety słynne wykopaliska w Akrotiri zwane santorińskimi Pompejami, ze względu na pandemię, pozostaje obecnie zamknięte dla zwiedzających. Santorini przed erupcją była wyspą zamieszkaną. Na jej południowym krańcu kilka dekad temu odkryto pozostałości starożytnej miejscowości Akrotiri zasypanej grubą warstwą popiołu sięgającą 20 m. Mieszkańcy Akrotiri byli częścią wspaniałej kultury minojskiej, której centrum znajdowało się na niedalekiej Krecie. W tym czasie ponad 3600 lat temu ludzkość wznosiła już pięknie zdobione, olbrzymie pałace. W domach na Santorini funkcjonowała kanalizacja oraz system wodociągów z zimną oraz ciepłą wodą pochodzącą ze źródeł geotermalnych. Eksplozja wulkanu zniszczyła ów nowoczesny, starożytny świat cofając nas w rozwoju na długie wieki. Spoglądając na poziom rozwoju cywilizacji w tym czasie w Basenie Morza Śródziemnego, trudno sobie wyobrazić, że 2600 lat później ludzkość była na etapie mroków średniowiecza a w porośniętej puszczą Polsce rodziła się pierwsza państwowość. Pył wulkaniczny z owej ogromnej erupcji zasypał wtedy osady na innych wyspach, wiele z nich zmiotła gigantyczna, kilkunastometrowa fala tsunami. Większość osób uważa, że to właśnie wtedy narodził się mit o Atlantydzie, o której pisał Platon. Eksplozję odczuła większość globu. Wybuch zmienił klimat półkuli północnej zaś znaczne ochłodzenie odnotowano także w Chinach czy w Ameryce Północnej. Dekadę temu, w roku 2011, wulkan pod Santorini zaczął ponownie pokazywać oznaki ożywienia. Odnotowano kilka wstrząsów a nad kraterami Nea Kameni pojawił się dym. Do erupcji na szczęście jednak nie doszło. Santorini. Pamiątki z wakacji Z Santorini wraca się z masą niesamowitych wspomnień oraz pozytywnej energii, która towarzyszy każdemu, kto właśnie wraca z choćby najmniejszych wakacji. O naszych wyjazdach często przypominają nam drobne rzeczy, które ze sobą przywozimy. Pamiątki, ech, co my z tym mamy! Dawniej przywoziłem z wyjazdów magnesy, nadal to robię, choć na lodówce miejsca już brak. Potem zacząłem przywozić sztukę, teraz zaś przywożę sztukę i rośliny. Z pamiątkami, szczególnie ze sztuką, jest tak, że albo coś do Ciebie przemówi, albo nie. Nie zawsze wraca się z czymś wyjątkowym. Inaczej było z Santorini. To miejsce to mekka twórców i artystów, którzy nie tylko tu mieszkają, ale także zjeżdżają z całego kraju ze swoimi pracami. W jednej z najciekawszych galerii na wyspie – Art of the Loom, podziwiałem prace wielu greckich i lokalnych artystów, jednak jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Ta rzeźba od razu do mnie przemówiła! Ateńczyk, którzy tworzy w swoim studio w stolicy i potem przywozi je na wyspę, wykreował postać, która dla mnie jest symbolem roku 2020: momentami dziwnego, samotnego, zmuszającego do przemyśleń roku. Rzeźba ta, którą nazwałem „Człowiekiem czasów korony”, przyleciała więc ze mną do Polski i dołączyła do pozostałych humanoidalnych prac, które przypominają mi o wielu miejscach na świecie. Podobnie przemówiły do mnie wszystkie te rośliny, które teraz rosnąc w domu przypominają mi tę wspaniałą wyspę. Jedną z tych roślin kupiłem, pozostałe otrzymałem od wszystkich wspaniałych osób, z którymi miałem okazję rozmawiać i którzy usłyszawszy o mojej nowej, pandemicznej pasji, zrywali zaszczepki i podarocywali mi życząc tego, aby przypominały mi o Santorini i kiedyś ponownie wysłały mnie na wyspę. Jeśli podczas pobytu w tym zakątku Grecji chcielibyście przywieźć ze sobą jakąś roślinę, a sądząc po ilości komentarzy, które dostawałem na miejscu od czytelników, tak właśnie jest, w miejscowości Oia przy głównej bramie do centrum miejscowości, nieopodal parkingu, gdzie większość osób się zatrzymuje, znajdziecie piękną kwiaciarnię, w której zakupicie różne mniejsze czy większe rośliny. Dużo osób pytało zdziwione, czy można przewozić rośliny drogą lotniczą. Pamietajmy, że na obszarze Unii Europejskiej panuje swobodny przepływ towarów. Oczywiście w przypadku roślin dochodzi wiele kwestii fitosanitarnych, jednak w każdym przypadku upewniałem się, że będę mógł przywieźć to, co zebrałem. Tak na lotnisku wylotowym jak i po powrocie do Polski, nie było żadnego problemu z przewożonymi przeze mnie roślinami. Co ważne – roślin nie pakujemy do żadnego bagażu. Podróżowały one ze mną w szmacianej siatce, którą w każdej chwili można było uchylić tak, aby miały one swobodny dostęp do światła i powietrza. *** Na koniec wspomnijmy o kilku informacjach praktycznych. Dziś, w czasach pandemii, Grecja pozostaje otwarta na odwiedzających. Nie wiadomo jak długo będzie to trwać toteż należy śledzić zmieniające się aktualizacje. Na Santorini dolecimy do końca lata specjalnymi, wakacyjnymi lotami LOT-u. Z portów regionalnych takich jak Kraków mamy opcję wyjazdu na tydzień zaś jeśli zrobimy mieszankę taką jak ja: wczesny wylot w sobotę z Krakowa przez Warszawę i powrót bezpośredni do Krakowa, uzyskujemy trzy pełne dni na krótki wypoczynek. Po sezonie na miejsce dotrzemy lotami greckich linii Aegan z przesiadką w Atenach. W moim przypadku bilet realizowałem z vouchera, który otrzymałem po jednym z niezrealizowanych lotów podczas zamknięcia granic a jego wartość (wartoś biletu KRK-WAW-JTR-KRK) to 550 złotych w dwie strony. Co do cen na miejscu, Santorini nie jest tanim kierunkiem. Noclegi w czasach, gdy na wyspie nie ma wielu ludzi, jesteśmy w stanie zarezerwować tanio, podobnie jak skuter, jednak już jadania na wyspie należy do raczej sporych wydatków. Najmniejszy i najskromniejszy lunch to minimum 20-25 euro, chyba że skusimy się na szybkie souvlaki w barze za 10 euro. Wykwintna kolacja do już koszt kilkudziesięciu euro. Dlatego też wiele osób wybiera się na dobry obiad lub kolację raz dziennie zaś pozostałe dania jada w swoich domach po wcześniejszym zakupieniu wszystkiego w markecie – tam ceny są już znacznie niższe i zupełnie przystępne. Warto wspomnieć, że greckie, dobre wina, nie są w sklepach tak tanie jak na przykład we Włoszech. Wina z Santorini to już z reguły wydatek ponad 20 euro za butelkę, jednak warto spróbować charakterystycznego smaku winogron, które rosną nisko przy ziemi na gruncie bogatym w wulkaniczny pył. I przede wszystkim – naprawdę warto! Santorini to jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi! 5/5 (2) 9-16 maja 2014. Spontaniczny wyjazd na Kretę, chociaż miałam już nigdzie nie latać przed wyjazdem do Azji. 35 najlepszych zdjęć z tygodniowego pobytu na tej pięknej, greckiej wyspie, gdzie można nie tylko plażować i cieszyć się urokami smakowitych potraw kuchni greckiej, ale również pochodzić po górach, wyciszyć się w atmosferze skupienia w jednym z klasztorów, popatrzeć jak pięknie położone są małe, wysokogórskie miejscowości… Oto najlepsze zdjęcia z Krety, które przywiozłam z wyjazdu : też: Relacje z podróży po KreciePo Krecie podróżowaliśmy wynajętym samochodem. Pierwszego dnia przyjechaliśmy do Plakias późnym wieczorem, a na niebie świecił ogromny księżyc w pełni nad PlakiasPlaża w Preveli to jedna z najbliższych plaż, chociaż i tak daleko od hotelu. Mając auto, mogliśmy sobie pozwolić na bezproblemowy dojazd, więc odległość hotelu od plaży nie była dla nas aż tak ważna, kiedy rezerwowaliśmy w Preveli – zejście po kilkuset schodkachTurystka na plaży w PreveliNiedaleko plaży mieści się klasztor. Idealne miejsce do spokojnego, cichego w Preveli – w tle drzwi do cel mnichówDrzwi do celi mnichaGortyna to jedne z wielu ruin dawnych miast zachowanych na i pszczółkaPodobnie jak popularne Fajstos, z przepięknym widokiem na góry i gaje oliwne oraz turyści w jednokolorowym FajstosKrajobraz z FajstosKomos to przyjemna, rzadziej odwiedzana w KomosJazda samochodem po wąskich uliczkach urokliwych miasteczek to niewątpliwa atrakcja :).Jedna z miejscowości położonej w górach. To wąskie obok zielonego krzaczka to główna droga dla aut :).Wielbiciele zwiedzania zamków i ruin dawnych cywilizacji na Krecie będą wniebowzięci :).Ruiny zamku – FrangokastelloOleander – sporo ich na KreciePodobnie jak wielbiciele siedzenia na skałach i wpatrywania się w morze i horyzont. Niesamowity relaks!Czerwone trampki zwiedzają świat – KretaMalownicza i okropnie kręta droga wśród skałFragment roślinności porastającej zbocza gór i pagórków na KrecieNa Krecie nie brakuje pieszych tras pośród skał. Polecam zabrać buty trekkingowe, zwłaszcza gdy planujecie wybrać się na plażę Sweetwater lub do jednego z na plażę Sweetwater BeachPieszy szlak na plażę Sweetwater – przez skałyNad przepaścią 😉Nie mieliśmy czasu na wysokogórskie wyprawy, ale jeśli ktoś jest miłośnikiem, można je sobie zaplanować. Szczyty Gór Białych to ponad 2500 m n. p. Gór Białych, ponad 2500 m n. p. w trasie, na moście na Krecie 🙂Wąwozem Aradena, pokonując skaliste przejścia, przeszliśmy, kilkugodzinnym spacerem, do morza. Jedna z piękniejszych plaż na wyspie znajduje się na samym AradenaWąwóz Aradena – droga do plaży MarmaraPlaża Marmara Beach – najładniejsza na Krecie, chociaż malutka i ukryta przez skałyObwieszczenie :).Przyjemny do przespacerowania jest też Półwysep Balot. Dookoła rozległe przestrzenie, pogoda kapryśna i zmienna, a dodatkowo – silny na szlaku przez Półwysep BalotRodowity Kreteńczyk zamieszkujący Półwysep Balot 😉Plaża na Półwyspie Balot – wiatr urywa tu głowę kiedy stoi się na szczycie wzgórza!Na Chrisi Island można poleżeć i poleniuchować, ale, moim zdaniem, lepiej zrobić to na jednej z wielu kreteńskich Island – wyspa na południe od Krety, miejsce do relaksu i snurkowaniaNa przykład na Elafonisi, gdzie znajduje się… różowy piasek :).Relaks na Elafonisi przed odlotemSłynny różowy piasek na plaży ElafonisiOstatni spacer po ElafonisiZapomnijcie o burgerach, frytkach i kotletach. Kuchnia grecka to rarytasy, których koniecznie trzeba spróbować!SaganakiCheese pie czyli serowie pierożki z ciasta drożdżowego smażone na tłuszczu. Na deser, można polać z Elafonisi i KretąA może ktoś z Was był w innych, pięknych miejscach na Krecie? Piszcie, co warto tam zwiedzić, a czego nie polecacie! Zapisz się do newslettera 2-4 wiadomości/m-c, tylko konkrety i bez spamu :). Oraz GRATIS e-book (50 stron) na powitanie! Chcę się zapisać i akceptuję politykę prywatności dostępną na: Dorota Kamińska Cześć, mam na imię Dorota i tworzę przepisy kulinarne z filmami wideo. Jestem autorką książki „Superfood po polsku”, a moje ukochane miasto, w którym mieszkam, to Wrocław :). Uwielbiam gotować i karmić siebie i innych, kiedyś moim hobby było pieczenie serników, a potem „wkręciłam się” w odchudzanie… posiłków ;). Od ładnych paru lat doradzam, jak jeść smacznie i zdrowo (da się!), żeby dobrze się czuć, mieć mnóstwo uśmiechu i energii oraz miło spędzać czas, nie tylko w kuchni.| Więcej o mnie

santorini miejsca do zdjec